11-03-2018, 10:58
Spójrzmy na to tak: Internet daje ogromne możliwości i sposobności zarabiania realnych pieniędzy bez teoretycznie żadnych kwalifikacji - w moim przypadku YouTube, no i teraz tak: Ktoś pracuje kilka lat na kanałem, YouTube jest jego głównym źródłem utrzymania... albo ktoś prowadzi stronę agregującą internetowe newsy i zarabia z reklam na niej wyświetlanych... albo ktoś po prostu lubi się dzielić treściami w internecie i traktuje internet jako lepszą alternatywę do komunikowania się z innymi, niż realny świat, po prostu ten ktoś ma social anxiety (a ich jest niemało). I nagle sobie jakaś durna Unia wymyśla, że żeby walczyć z copyrightem i rzekomo "nieopłacanymi" twórcami (redaktorzy newsów, brak klikania w linki z powodu skromnego preview dawanego automatycznie pod linkiem, co daje mniejsze przychody z reklam, co daje itp. itd.) poprzez... tak restrykcyjne filtry, że prawo cytatu nie zmieści się w rozumieniu tej dyrektywy i będzie już złamaniem potencjalnego prawa! Nie daj boże jeszcze wymcknie się jakiś zcopyrightowany utwór, zdjęcie czy muzyka - wtedy można pozwać nie użytkownika, który to wrzucił, ale całą platformę. Weźmy dalej YT - jeśli ja wrzucę fragment z Awantury o Kasę i go przerobię w celach parodycznych i nagle odezwałby się ATM Studio z roszczeniami to tak - jeśli nie byłoby filtra to dogadałbym się z ATM Studio i wyjaśnił im, że to zrobiłem zgodnie z prawem autorskim, prawem cytatu (art. 29.), natomiast jeśli byłby filtr to nie byłoby dyskusji - filtr nie rozumie aluzji, dygresji i kontekstu, więc z automatu byłbym winny, mimoiż nie złamałem prawa. A - no i jeszcze nie będę wspominał, że taki filtr mógłby zostać potencjalnie przeprogramowany na usuwanie niewygodnych treści...
Stąd ta panika.
Stąd ta panika.